Moi drodzy!
Jak łatwo jest wywnioskować z tego bloga, byłem jakiś czas w Szwecji. Wyjazd był piękny, ale musiałem miłość mego życia, piękną fokę zostawić na dłużej.
A po powwrocie…
Otóż po powrocie zwyczajnie rozrusznik nie chciał zadziałać! Akumulator ładowałem wiele razy, sprawdzałem miernikiem, nic!
Akumulator pokazywał swoje 12v, a rozrusznik wydawał z siebie tylko głośne stuki, ale kręcić nie chciał.
Cóż zatem czynić w takiej sytuacji?
Otóż, na logikę doszedłem do tego, że rozrusznik musi być walnięty, gdyż ponieważ elektromagnes dociskający zębatkę (bendix) do koła zamachowego z jakiegoś powodu nie dociska, wraca i stuka.
Sprawdziłem dla pewności jeszcze kilka razy akumulator i udałem się po nowy rozrusznik.
Kupiłem go niedrogo, bo za 300 zł, wsadziłem do samochodu (elegancko pod blokiem, wymiana rozrusznika to żadna robota) i co?
Kupa!
Dalej to samo…
W tym momencie zwątpiłem, podpiąłem samochód na kablach do innego i co? DZIAŁA!
Co się zatem działo?
Otóż doszedłem do następującego scenariusza:
Jak się sprawdza, akumulator jest ok, ale jak rozrusznik bierze prąd (a w dieslu bierze go dużo) to napięcie na akumulatorze spada drastycznie, bendix nie dostaje odpowiedniego napięcia i stuka nawet nie załączając rozrusznika.
Poszedłem do sklepu z akumulatorami, gdzie sprawdzili mojego staruszka i faktycznie! Akumulator był walnięty, ale sam nie maiłem szansy sprawdzić
Co z tego zatem wynika?
Panowie! Sprawdźcie czy startuje z kabla zanim zrzucicie wine na rozruszknik!
Dziękuję za uwagę 🙂